2 stycznia 119 roku dr Witold Grochowski, komendant dworca i okręgu kolejowego Gniezno otrzymał nagły rozkaz, aby jak najszybciej posłać pociągiem posiłki w kierunku Inowrocławia, który miał się znajdować w bardzo trudnym położeniu.
- Grochowski postanowił sprawdzić telefonicznie czy Trzemeszno i Mogilno znajdują się jeszcze w rękach polskich, gdyż są po przeciwnej stronie janikowskiego mostu kolejowego, od Inowrocławia miały pojawić się niemieckie patrole wojskowe. Postanowił wysłać z ponad parowozem z jednym wagonem kilku żołnierzy dowodzonych przez podoficera, by naocznie stwierdzić czy jest możliwość przejazdy przez mostu pociągu z polskim transportem wojskowym - czytamy w publikacji historycznej.
Mimo, ze patrole niemieckie wycofały się w kierunku janikowskiego dworca, to na krótko przed odejściem rozmieściły pod mostem materiały wybuchowe. Założono je w taki sposób, że eksplodowały automatycznie pod ciężarem przejeżdżającego transportu. Sytuacja nie wymagała pośpiechu, więc postanowiono dopiero nazajutrz usunąć zasadzkę, aby umożliwić przejazd transportu wojskowego z posiłkami, które nadeszły do Gniezna z Wrześni i Miłosławia dla walczącego Inowrocławia.
- Niemieccy urzędnicy kolejowi zostali zobowiązani do udrożnienia przejazdu oraz postarania się o tabory wraz z personelem do jego obsługi - czytamy dalej.
Do wyzwolenia Janikowa przyczynił się w głównej mierze Ludwik Gajewski, który wraz z Urbańskim i Walentym Kawczyńskim rozbroił 4 stycznia 1919 roku, podchorążego dyżurującego w tym czasem na stacji kolejowej i 6 innych żołnierzy.
- Następnie Gajewski wraz z Kanarkiewicz przejęli pocztą, powierzając obsługę telefonu młodszemu Kaszyńskiemu. Natomiast we wsi Janikowo odebrano broń żandarmowi i 3 celnikom. Dworzec zabezpieczono kulomiotami, a z pociągu, który przyjechał przed południem zabrano jeszcze 10 karabinów wraz z amunicją - czytamy dalej.
W nocy o godzinie 3:00 przybyli do Janikowa członkowie Naczelnej Rady Ludowej Adam Poszwiński i Wojciech Korfanty z oświadczeniem, że Niemcy obsadzą Janikowo ponownie. Z ciężkim sercem poddano się nakazowi. Po pewnym czasie, kiedy na stacji pozostał tylko Gajewski, nadjechał pociąg wiozący nową załogę niemiecką i z wagonu wyskoczył wprost na niego oficera Hecht ze słowami: Trzeba jego poćwiartować i rozrąbać.
Adresat tych słów nie zdał się zbić z tropu i tylko spokojnie odpowiedział: "Pan się mylisz, gdyż mam 150 ludzi pod bronią do dyspozycji. Jeden tylko strzał to zaalarmuje-zresztą tor jest rozerwany".
Wśród Niemców powstało niemałe zamieszanie. Już o godzinie 4:00 opuścili Janikowo udając się do Inowrocławia, a posterunki ponownie zajęli Polacy.
[ZT]2150[/ZT]
[ZT]2143[/ZT]
[ZT]2135[/ZT]
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz